| GALERIA |
TASKMASTER WM
Masterpice x Testosterro
18. 11. 2013 r.
Imiona stajennie: Task, Master, Tobby
Znaczenie imienia: Postać z komiksów Marvela
Imiona stajennie: Task, Master, Tobby
Znaczenie imienia: Postać z komiksów Marvela
Rasa: Koń hanowerski
Płeć: Ogier
Maść: Kara
Odmiany na głowie: Łysina
Odmiany przednie: -
Odmiany tylne: 2x 1/3 nadpęcia
Hodowca: Paula "Detalli" Ravenwood
Hodowla: Winter Mist
Własność: Paula "Detalli" Ravenwood
Przebywa na terenie: Winter Mist
Ilość gwiazdek: 0
Skoki: C-GP
Hodowla
OPIS
Kary
Thanos był naszym strzałem w dziesiątkę, nic więc dziwnego, że tego samego roku,
którego go kupiliśmy, zaczęliśmy rozglądać się za innymi potomkami jego ojca, potężnego,
karego ogiera Testosterro. On sam był zasłużonym skoczkiem Grand Prix o bardzo
dobrych genach, przekładających się na jego ruch i styl skakania. Szukaliśmy jego
dzieci w wieku Thanosa wystawionych na sprzedaż, młodych, z bardzo dobrze
wyuczonymi podstawami i gotowymi na zrobienie w dowolnej dziedzinie. Naszą
uwagę szczególnie zwrócił także kary ogier Taskmaster. Specjalnie dla niego
leciałam przez pół świata, żeby obejrzeć go na aukcji i, może, wylicytować.
Moje może stało się pewnością, gdy go zobaczyłam. Był znacznie lżejszy niż
Thanos, prawdopodobnie po matce, ale jego ruchy były tak samo silne, szerokie,
wypełnione energią jak jego półbrata. A skakał z taką samą pasją i zacięciem,
gdy puścili go luzem na korytarz. Zakochałam się w tych ruchach i w tych
skokach, gdy tylko go zobaczyłam i zaczęłam licytować. Dużo ludzi było
zainteresowanych tym młodym talentem, ale ja się tak łatwo na aukcjach nie
daję, już się uparłam na tego konia i koniec, musiał być mój. No udało się.
Z
Thanosem było o wiele łatwiej z transportem, kupiłam go w Australii, podczas
gdy Taskmastera trzeba było transportować samolotem, nie mniej jednak udało się
bez komplikacji i już niedługo znalazł się u nas w stajni. Był równie uprzejmy
jak jego brat, także ze spokojną głową, dobrze ułożony, niepłochliwy i zdawał się
nawet bardziej lubić obecność człowieka niż Thanos. Szybko się oswoił i ze
stajnią i z końmi na padoku i nie stwarzał żadnych problemów, był bardzo
dorosły jak na czterolatka. On także był przygotowany do pracy pod siodłem,
poruszał się w trzech chodach, potrafił ustępować i zmieniać lotnie nogę,
pracował już na drągach i cavaletkach, a w korytarzu był naskakany do 160 centymetrów.
Można powiedzieć, że był to idealny początek na zaczęcie owocnej pracy z koniem
sportowym. Najpierw jednak poświęciliśmy jeszcze trochę czasu na robienie mięśni,
wyglądał jak balerina i nie mieliśmy pewności, czy to przez mody wiek i nie
wypracowanie ich, czy po prostu miał taką budowę. Pracowaliśmy nad wzmocnieniem
grzbietu na lonży, później ćwiczyliśmy mocniejszą akcję zadu galopując go pod
górkę co najmniej cztery razy w tygodniu, a między tym lonże na wypinaczach, by
wspierać poprawne ustawienie, po jakimś czasie nie potrzebował już ich i sam
się tak ustawiał, wiedząc, że tak jest wygodniej. To był dobry znak, że był już
na tyle wypracowany, że mogliśmy zacząć go skakać.
I
to była sama przyjemność z nim pracować. Owszem, miał swoje czterolatkowe
odpały i zachowania niezbyt rozsądne, jak gnanie z ekscytacji na przeszkodę i
branie jej na supermena, zamiast oszczędzać siły i skumulować je na sam skok. Nie
miał jeszcze tego parkurowego rozsądku i wszystko chciał łapać na szybkość, a
niewymierzenie ratować własną siłą skoku w zadzie, plecach i przodzie. Pomogła
tutaj jednak praca z kombinowaniem drągów i cavaletek z przeszkodami, gdzie
musiał skupiać się na odległościach i bardzo skocznym, okrągłym galopie a nie
gnaniu na chama do przeszkody. A że to bardzo pojętny koń, też z czasem
zauważył, że tak jest po prostu łatwiej. Szczególnie kiedy ta praca wyrobiła mu
odpowiednie mięśnie i zrobiło mu się wygodniej. Oczywiście, jak naskakiwaliśmy
go wyżej, on zawsze się ekscytował, jednak nie robił tego w aż taki sposób i
dało się go ostudzić i przekierować tę ekscytację na sprężyst galop, a nie
wyścigi.
To
przemiły koń, nie ma żadnych narowów i nałogów, żadnych chamskich zachowań nie
został nauczony i nigdy nie czuł, że powinien ich używać. Dobrze wychowany,
grzeczny chłopiec. Lubi człowieka, lubi przebywać z człowiekiem i praca z nim
sprawia mu dużą przyjemność. Lubi głaskanie i pieszczochy, kocha być
nagradzany, nawet głosowa, jest bardzo łatwym do motywowania koniem dzięki
temu, że lubi ludzi. Jest posłuszny i traktuje człowieka z szacunkiem, jeżeli
chcesz, żeby się przesunął, wystarczy z takim nastawieniem do niego podejść i
on to zrobi, nie ma problemów z cofaniem się przed człowiekiem. Jest w dodatku
bardzo cierpliwy przy wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych, to dobry koń do
nauki czyszczenia kopyt, nawet nie pomyśli o ich zabraniu, nie ważne jakby
człowiek się nie ślamazaczył.
Jest
też spokojny, jak jego brat, choć ma trochę więcej z dominującej natury. Nie
jest to upierdliwe i nie musimy przez to dobierać mu specjalne stada, jednak
gdy chcemy dołączyć do niego nowego konia, musimy się zastanowić, czy nie jest
natrętem. Nie będzie sam z siebie atakował o dominację, ale jeżeli jakiś koń
postanowi go testować, on odsprzeda kopniaka, ugryzie i przegoni od siebie.
Także sam z siebie rzucać się nie będzie, ale warto mieć gdzieś z tyłu głowy,
że nie pozwoli sobą pomiatać.
Uwielbia
treningi, bo uwielbia skakać, proste. Jest raczej jednym z tych opanowanych
koni na treningach, jednak to wciąż ten wesoły dzieciak w sercu, który po
prostu cieszy się na widok przeszkód. Trzeba umieć sobie z tą jego energią
radzić. Na pewno nie można go na chama i siłę wstrzymywać, to nigdy nie jest
dobry pomysł, demotywuje się wtedy, traci takie chęci do skoków. Trzeba pozwolić
mu na skierowanie tej energii we właściwe miejsce, więc bardziej od pracy
wstrzymującej, skupiamy się na aktywizowaniu, ale konkretnych partii jego ciała
i mięśni. Podebranie go na zad, przekonanie do okrągłego galopu od razu
sprawiają, że całą swoją energię wkłada w faktyczne skoki i zaczyna latać.
Lubi
zawody, widać po nim, że jest podekscytowany i zainteresowany rzeczami naokoło.
Nie jest jednak przy tym wrzodem na dupie i raczej nie ma problemów ze
skupieniem. Jest na tyle wyrozumiały, żeby wiedzieć, że naprawdę nie chcemy być
zmuszeni do pracy z jedną wielką kulką energii, która jest wszędzie. Czasem go
wyrwie galopem na rozgrzewce, czasem weźmie niskiego krzyżaka na rozprężalni
jak supermen, albo jak przeszkodę na 170 conajmniej, przez większość czasu jest
jednak naprawdę spokojny i przyjemny.
ZAWODY SKOKOWE
Uczymy
go kierowania tej jego całej energii siły i ekscytacji nie w szybkość galopu i
gnanie na przeszkody, jak czasem wciąż mu się załącza, żeby robić, a w
podebranie na zad, w zaokrąglenie jego galopu i jego sprężystość, w końcu w samą
siłę skoku. Na treningach nam to wychodzi, ale na zawodach ma jeszcze więcej energii
niż na domowym parkurze i trzeba go przypilnować, czasem trochę mocniej
przysiąść, wciąż starając się go nie blokować, a po prostu rozkładać energię na
ważniejsze części. Bo widzicie, ten koń uwielbia swoją robotę, wkłada masę
serca w te skoki i stara się z całych sił. Czasem aż przesadza z wkładaniem
swojej siły w skoki, z drugiej strony czy to takie złe, że ma ten trzydziestocentymetrowy
zapas między jego kopytami, a przeszkodą? Ma bardzo dobrą technikę skoku, jest
ona naprawdę bezpieczna, nawet przy niezbyt przyjaznych i ciasno wyjechanych
najazdach, bowiem skacząc podciąga bardzo mocno nogi i chowa je na równi ze
swoim ciałem. Tak więc przednie nogi chowa nie pod siebie, a przed siebie, a
tylne też stara się zbierać tak, by wyrównać je z linią, która tworzy jego
brzuch. Ma przy tym na tyle dużo siły i potrafi tak ją zgromadzić w swoim
zadzie, że nawet, jeżeli najazd jest kiepski lub bardzo pod skosem,
niekoniecznie z najlepszego tempa, i tak jest w stanie doprowadzić do takiego
skoku siłowo, choć nie wygląda to wtedy tak dobrze i widać, że musi się do tego
przycisnąć. To bardzo dobry koń na ciasne, halowe parkury. Jego entuzjazm i
porywy do przodu da się przełożyć na aktywny galop od zadu, bardzo sprężysty i
skumulowany, więc wyjechanie nim ciasnych zakrętów między przeszkodami i
pomieszczenie się nie jest takie trudne. Bardzo dobrze reaguje na dosiad i
łydkę, więc w kombinacjach też sobie radzi, zazwyczaj nie mamy z nim problemów
na liniach czy szeregach, zachowuje na nich zdrowy rozsądek i pozwala się jak
najbezpieczniej poprowadzić, przy czym jego energia i chęci pozwalają mu
zachować odpowiednią siłę wyskoku nawet na ostatniej przeszkodzie w potrójnym
szeregu, bez wypadania z rytmu. Mamy jedynie problem z szerokimi przeszkodami
jak triple barre czy basen z wodą, ogier widząc je, pozwala sobie na trochę
mocniejsze wyrwanie się na nie i jeżeli nawet przy samym najeździe może nie
jest to jeszcze aż taki problem, szczególnie jak basen skoczy długim susem na
supermena, tak opanowanie go po tym wybuchu energii i chwili samowolki nie jest
już tak poste i wymaga doświadczenia, by na nowo podebrał się i skumulował w
zadzie.
TRENINGI (4)
SKOKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz