| GALERIA |
PARABELLUM WM
Pistacia x Arestimo
06. 07. 2014 r.
Imiona stajenne: Parabellum, Lusiek
Znaczenie imienia: Seria książek Remigiusza Mroza
Rasa: Koń hanowerski
Płeć: Ogier
Maść: Karo-srokata
Odmiany głowa: -
Odmiany przednie: -
Odmiany tylne: -
Hodowca: Paula " Detalli" Ravenwood
Hodowla: Winter Mist
Własność: Paula "Detalli" Ravenwood
Przebywa na terenie: Winter Mist
Ilość gwiazdek: 0
Skoki: N-C1
Ujeżdżenie: L
Cross: medium
WKKW: medium
Hodowla
OPIS
HISTORIA
Z Eretrią nie da się żyć w zgodzie. Można się starać, można próbować, można błagać, ale nigdy nie osiągnie się stuprocentowej harmonii. No i owszem, pewnie można mi zarzucić, iż mogłam wyczuć co się święci. Nasza nowa pracownica sumiennie wykonywała swoją robotę, wstawała przed czasem na treningi i siodłała tyle koni, ile zdołała, zanim my się nie zjawiliśmy. Wykonywała nawet dodatkowe zajęcia, których tego dnia nie miała w planie! No ale uznałam, że to przejaw dobrej woli i chęci rehabilitacji za swoje czyny. Co prawda dla Blaze’a nadal miła nie była, ale tej dwójce nawet cud by nie pomógł. Także cieszyłam się tą naszą siłą przyjaźni, wierząc, że wszystko będzie okej, bez zbędnych wypadków i nieporozumień.
No, do czasu aż nad ranem usłyszałam warkot silnika od koniowozu. I nie byłam jedyną osobą, którą wyrwał z łóżka nietypowy budzik. Mati, Ana, Micky zebrali się na parkingu, na którym właśnie ustawiała wóz wesoła Eretria. A jak wyszła, to bez żadnych oporów oznajmiła, że kupiła konie. Mieliśmy ochotę ją zabić, szczerze, prawdziwie, na amen. Oczywiście od razu zaczęło się wyzywanie, że powinna uprzedzić, uzgodnić, zapytać się czy w ogóle mamy miejsce i czas na kolejne konie. Ale ona jakby nigdy nic poprawiła włosy i stwierdziła, że będzie je sobie trenować i jak nie chcemy, to nie musimy się mieszać.
No ale po podrażnieniu sobie gardeł przez wszystkich, gdy już doszliśmy do momentu, gdy mogliśmy tylko szeptać, bo na mówienie mieliśmy zbyt zdarte gardła, stwierdziliśmy „okej, stało się, pokaż je”. Pierwszy wyszedł niesamowity Parabellum, karo-srokate cudo, idealnie czarny i idealnie biały. Patrzył się ciekawskim wzrokiem po okolicy i z dumą kroczył przed siebie. Nie trzeba było się długo zastanawiać, żeby stwierdzić „ZOSTAJE”. Mati szybko poszedł a nim do boksu, który, jak się okazało, poprzedniego dnia w nocy naszykowała Eretira. Drugi koń, którego ujrzeliśmy to niesamowita, czarująca izabelowato-srokata klacz Rouge One. Szła w fantastyczny sposób, płynnie, pewnie, z gracją, tak jak poprzednik zrobiła na nas oszałamiające wrażenie, biła od niej aura konia sportowego. Micky szybko złapała za jej kantar i zaczęła prowadzić do boksu, chcieliśmy tę klacz. Ostatni był chyba największym zaskoczeniem, bo dwóch, wręcz posągowych koniach, wyszedł Glitter n’Gold. I wyglądał tak, jakby nie wiedział gdzie jest, co się dzieje i co ma robić. I był w tym niesamowicie uroczy i ciekawski. Popatrzył na Anę i mnie i od razu zaczął nas trącać chrapkami. A później zobaczył oponę, starą, już nieużywaną przez nas. I omal nie wyrwał ręki Eretrii pędząc do niej, żeby się pobawić. Gdyby był przy nas ktoś myślący trochę rozsądniej, pewnie wybiłby nam tę małą ciamajdę z głowy, ale my go pokochałyśmy. I tak oto trzy konie, które kupiła Eretria, trafiły do Winter Mist.
Co robiły wcześniej? Urodziły się w tej samej hodowli, skupiającej się na uzyskaniu łaciatych i fantastycznych sportowo koni. O ile z Glittera nie byli zadowoleni za bardzo i spisywali go na straty, tak Parabellum i Rouge One były ich wielkimi osiągnięciami. Konie o dobrych rodzicach, z genialnymi umiejętnościami. Wiedzieli, że każdy chciałby je kupić. A żeby jeszcze mieć w tym pewność, trenowali je codziennie, pod okiem doświadczonych trenerów. Wszystkie trzy wykazywały predyspozycje do WKKW, choć Gold nie radził sobie najlepiej na treningach, na których to jednymi z królujących koni byli Parabellum i Rouge. Glitter został na niższych klasach, a trenerzy skupiali się bardziej na poprawności, niż treningu wzwyż po kolejnych klasach. Parabellum wykazywał największe umiejętności skokowe, i to właśnie na nie położono największy nacisk, pozostawiając cross na poziomie mocnego medium, a ujeżdżenie nie sięgające wyżej niż L, bo ogier najzwyczajniej nie wykazywał chęci do nauki czegoś więcej w kierunku dresażu. Najwięcej możliwości przyniosła za to Rouge One. Trenerzy także skupili się przede wszystkim na skokach i to jak najwyższych, dzięki czemu klacz potrafi latać i do metra osiemdziesięciu. Ale nie zostawili w tyle crossu, klacz spisywała się w nim wspaniale i bez strachu potrafiła pokonać i trasę very hard. W ujeżdżeniu natomiast zatrzymała się na N. W takim stanie te trzy rumaki, razem z innymi końmi z ich rocznika, poszły na sprzedaż. Eretria od razu wiedziała, że chce Parabellum i Rouge One. Pewnie nigdy nie wzięłaby niczym nie wyróżniającego się (no może oprócz przepięknej maści z tymi szampańskimi łatami) Golda, gdyby nie rzuciła od niechcenia patykiem. Ogier od razu go zaaportował! I gdy tak zaczęła się z nim bawić, bez względu na to jak radził sobie w sporcie, musiała go wziąć.
A co te trzy rumaki robią w Winter Mist? Nadal trenują, zawzięcie, starając się coraz bardziej i bardziej. Nawet pluszak wszystkich – Glitter, robi postępy.
OGÓLNIE O CHARAKTERZE
To bardzo ambitny ogier, który wymaga wiele nie tylko od siebie, ale także i od ludzi. Jest niesamowicie bystry, szybko myśli i reaguje. Przez to ostatnie potrafi być czasem trochę nadpobudliwy. Nie należy on do koni prostych i trzeba się trochę wysilić, żeby zdobyć jego zaufanie, lojalność, czy chociaż zgodę na przebywanie w jednym boskie. Ale warto się o to postarać, bo tak wyjątkowych, mądrych i ambitnych koni nie spotyka się często.
WOBEC ZAŁOGI
Zdecydowanie nie należy do najmilszych koni w naszej stajni. Nie mówię od razu, że jest wredny czy złośliwy. Jednak do naszych mistrzów zła trochę mu brakuje. Ale trzeba pamiętać, że ten koń nie ma w sobie dużo z towarzyskości. Nie przepada za tłumami, więc jak się jakaś pielgrzymka pracowników zbierze przy jego boksie, lub kilku ludzi spróbuje coś przy im na raz robić, on się zdenerwuje. Woli samotność, spokój i ciszę, naprawdę nie lubi gdy jakiś dwunożny mu przeszkadza. Jeżeli kogoś naprawdę mocno lubi, jego towarzystwo mu nie przeszkadza, ba, przyjmie nawet pieszczoty z wielką chęcią. Niestety takich osób jest mało, a próba kontaktu przez innych zazwyczaj kończy się kładzeniem uszu i odwracaniem się zadem. Przy nowych pracownikach, którzy dopiero zaczynają swoją pracę w Winter Mist bardzo się spina, wkurza i z całego serca ich nie cierpi.
WOBEC OBCYCH
O ile do znanej mu załogi podchodzi bez agresji, a jedynie z dozą dystansu, tak sytuacja zmienia się, gdy mówimy o nowych, nieznanych mu ludziach. Na jego boksie wisi karteczka, żeby nie głaskać konia. Oczywiście nie każdy potrafi czytać ze zrozumieniem. Bo ktoś sobie zobaczy, jak taki Mati siedzi w boksie Parabellum i go mizia za uchem, później zobaczy napis i stwierdzi, że to jakaś głupota. Tak, mieliśmy parę takich sytuacji i za każdym razem ktoś się dziwił, że koń próbował go ugryźć.
WOBEC KONI ZE STAJNI
Chyba wystarczy powiedzieć, że ma swój osobny padok i z nim to nawet nie próbujemy Jally’ego wpuszczać, a przecież ten kasztan jest lekiem na wszystkie zdenerwowane konie! Parabellum jest bardzo dominujący wobec koni i niebezpiecznym jest umieszczanie go z innymi. Na treningu, pod dobrym jeźdźcem nie będzie odstawiał cyrków nawet w dużej grupie koni, jednak gdy jest z nimi sam na sam, może być różnie. Unikamy ryzyka i jak na razie, co najwyżej, dajemy jakiegoś przyjacielskiego konika na padok graniczący z jego, jednak i wtedy nie ma w tym srokaczu cienia sympatii.
WOBEC OBCYCH KONI
Unikamy samotnych zapoznań Parabellum z innymi końmi. O ile przechodząc koło nieznajomych rumaków, ale mając przy sobie silnego, dominującego człowieka, co najwyżej położy uszy, tak na padoku byłby w stanie rzucić się na nowego „znajomego” .Koń nie lubi nowych koni i na wszystkich zawodach, gdy tylko przechodzi obok nieznajomego kopytnego, trzeba go mocno trzymać.
W CZASIE KARMIENIA
Nie reaguje jakimś wielkim podnieceniem, czy atakami na Bogu ducha winny boks, gdy tylko przychodzi pora karmienia. Nie da się mu nic pod tym względem zarzucić. Koń stoi grzecznie i czeka na swoją kolej, raz po raz wychylając głowę i sprawdzając, gdzie aktualnie jest stajenny. Gorzej jak się już mu daje to jedzenie, trzeba to zrobić szybko, bo koń nie lubi gdy się za bardzo podchodzi do jego przestrzeni i potrafi odegnać stajennego, nawet gdy ten nie wszystko wyłożył. I już nie pozwoli podejść. Biedni pracownicy zawsze muszą się spieszyć z wykładaniem mu jedzenia.
W BOKSIE
Z wchodzeniem do jego boksu zawsze jest problem i zazwyczaj kończy się to wołaniem kogoś zaprzyjaźnionego ze srokatkiem. Nawet jeżeli chcesz wejść, by tylko zapiąć go na kantar i zaprowadzić na pastwisko. No nie pozwoli, odwróci się tyłem, położy uszy, będzie ostrzegawczo tupał i pokazywał jak bardzo nie powinno się do niego wchodzić. Jednak gdy tylko wkroczysz do jego boksu z pewnością, będąc przekonanym, że „o nie, nie, nie kolego. Tak się nie bawimy”, koń raczej szybko się ogarnie, choć co jakiś czas nadal będzie pokazywał, jak bardzo mu się to nie podoba. Swoich ulubieńców wpuszcza bez problemów i chętnie poddaje się czy to pielęgnacji, czy przytulaniu.
W TRAKCIE CZYSZCZENIA
Największy problem z jego czyszczeniem polega na tym, że nie zawsze pod ręką jest ktoś, kogo ten srokacz lubi, bądź szanuje. Innym osobom, niż tym przed chwilą wymienionym, nie pozwoli się czyścić w boksie. Oczywiście, że można próbować, ćwiczyć z nim cierpliwość i akceptacje tej a nie innej kolei losu, ale czasem po prostu nie ma na to czasu. W takich wypadkach trzeba go wziąć na kantar, wyprowadzić poza stajnie i tak czyścić. Koń nadal będzie kładł uszy, tupał nogami i siłował się o kopyta, ale już nie spróbuje przygnieść cię do ściany, no i będzie o wiele spokojniejszy, że nie naruszasz jego terenu. Trzeba jednak pamiętać, że podczas nawet i takiego czyszczenia, będzie próbował dowieść swojej dominacji, więc trzeba go temperować. Na myjce się nie boi. Jakoś specjalnie za nią nie przepada i potrafi podreptać nogami, przy pierwszym kontakcie z wodą, ale później będzie już tylko stał i czekał aż się skończy.
U KOWALA/WETERYNARZA
Kowale, weterynarze czy dentyści nie cierpią tego konia. No i cóż się im dziwić, potrafi się dać obcym ludziom we znaki. Podczas wizyty kowala jest tragicznie wręcz nieznośny i niebezpieczny. Musi z nim stać kilka osób dla asekuracji i ogarniania tego dzikusa. Zanim dentysta poda mu głupiego Jasia, czeka nas zabawa w „nie pokonasz mnie”. Już o weterynarzu i jego badaniach nie wspominając. I ten moment gdy musi mu wsadzić rękę do pyska…
OGÓLNIE O TRENINGACH
Choć czyszczenie go i siodłanie to prawdziwa droga przez mękę, tak Parabellum jest świetnym koniem na trening. Zanim na niego wsiądziesz to prawdziwy diabeł, który jest ci w stanie wyrwać rękę, szarpiąc się na wszystkie strony. Jednak gdy przychodzi pora treningu, gdy wskakujesz w jego siodło, koń zmienia się nie do poznania. Oczywiście to trochę zależy od dyscypliny, ale o tym zaraz. Lubi treningi, ponieważ jest niesamowicie ambitnym koniem, który chce się rozwijać i poznawać nowe rzeczy, skakać wyższe i trudniejsze przeszkody.
ZACHOWANIE
Na samym początku zawsze, ale to zawsze przetestuje jeźdźca. Nie będzie tego robił tak dziko jak podczas czyszczenia, czy coś, ale jednak sprawdzi sobie, na ile może sobie sam pozwolić. Wiadomo, dopóki nie zacznie się prawdziwy trening, chciałby sobie trochę poułatwiać sprawę, jakiś zakręt ściąć, jakieś przejście zrobić za późno, trochę sobie zwolnić. A i czasem nawet bryknąć, jak będzie wyjątkowo wesoły widząc przeszkody. Ale wystarczy tylko go dobrze wyczuć i pilnować, żeby zachowywał się grzecznie.
ROZGRZEWKA
Jest skupiony na pomocach jeźdźca, o ile ten od początku pokaże mu, że nie ma lekko i trzeba dać z siebie wszystko, nawet podczas rozgrzewki. Koń ładnie reaguje na pomoce i szybko się rozluźnia. Gdy poczuje, że jeździec jest równie ambitny co on sam, będzie jeszcze chętniej pracował. To naprawdę przyjemny do ćwiczeń koń.
INNE KONIE A PARABELLUM
Choć normalnie nie należy on do zbyt towarzyskich koni, tak na treningu można to zmienić. Jeżeli tylko skupi się jego uwagę dostatecznie mocno, będzie on akceptował inne kopytne w swoim pobliżu. Oczywiście bez przesady, lepiej unikać jego zadu i nie wyjeżdżać mu nagle przed twarz. Ale może spokojnie iść za innymi końmi zastępie, ba, może nawet iść w jego środku, o ile inni trzymają odległości. W gorsze dni, gdy koń nie chce się za grosz skoncentrować, rzadko tak jest, ale bywa, po prostu nie bierzemy go na grupowy.
TRENING SKOKOWY
Dla Parabellum to najlepszy trening na świecie. Ambitny skoczek dostaje do ćwiczenia skoki, czego chcieć więcej. Koń już całkowicie zapomina wtedy o borowym świecie i bierze się za podciąganie nóg za pas i frunięcie wyżej niż by mógł pomyśleć. Zawsze jest skupiony, oddaje skoki o wiele wyższe niż potrzeba i wkłada w taki trening całe swoje serce. Czasem z nadmiaru zapału potrafi odebrać jeźdźcowi kontrolę i samemu zacząć pracować, zmieniając się w twardą na pysku maszynę, dlatego trzeba od początku zaznaczyć, że jest się na równi z Parabellum w tym duecie. Jeżeli tylko się to pokaże i przypilnuje, koń zacznie tworzyć z jeźdźcem świetną ekipę treningową.
TRENING CROSSOWY
Choć nie jest w tym tak zaawansowany jak w skokach, to uwielbia cross. I uwielbia go ćwiczyć. Łatwo przychodzi mu skupienie się, bo zawsze dostaje coś nowego, bądź zaskakującego. Jeszcze nie jest u nas tak długo, żeby przyzwyczaić się do każdej naszej trasy, a pewnie i jak się przyzwyczai, to pozamieniamy ustawienie przeszkód. Lubi cross, uwielbia pędzić w terenie i widać, że sprawia mu to dużo radochy. Chętnie ćwiczy na trudnych i dziwnych przeszkodach, i nawet, jeżeli się na jakiejś zawaha, zawsze podejdzie, sprawdzi co to jest i spróbuje jeszcze raz.
TRENING UJEŻDŻENIOWY
Tutaj jest z nim najciężej. O ile gdy jest skupiony i chętny do ambitnej pracy w skokach, nie ma z nim problemów. Tak gdy przychodzi do czegoś, za czym nie przepada, potrafi się zacząć prawdziwe piekło. Przyznajmy, nie jest on najlepszym ujeżdżeniowcem i za tą dyscypliną nie przepada. Nie lubi ćwiczyć w tym zakresie i zawsze chętnie nam to pokaże. Potrafi się spinać, robić kiepskie przejścia, ścinać narożniki mimo walki z nim o to, żeby tego nie robił. Będzie chodzić woltę jak jakiś cholerny, metalowy robot, skracał sobie zmiany kierunku i w ogóle wszystko co tylko się da. A utrzymanie go na kontakcie, co więcej, jeszcze ładnie ganaszującego się, jest praktycznie niemożliwe.
LONŻA
Nie bierzemy go na lonże. I każdego nowego pracownika DOSADNIE o tym informujemy. Koń traktuje to trochę jak zabawę, trochę jak masochizm ze strony lonżującego, trochę też jak symulator sadysty. To, jakie dzikie rodeo odwala, gdy jest na lonży… tego się nie da opisać. Nie ważne czy z jeźdźcem, czy bez jeźdźca. Czy z siodłem, czy bez siodła. Czy w dobry, czy zły humor. Za każdym razem to będzie jakieś cholerne rodeo i walka o przetrwanie.
TEREN
Idealny do samotnych terenów. Czemu samotnych? Nie jest to najgorszy wybór na teren w grupie, ale musi wtedy być na nim jeździec, którego naprawdę, NAPRAWDĘ szanuje, bo inaczej zacznie rywalizować z innymi końmi, ścigać się, zachowywać się jak dziki gdy jakiś przejedzie obok niego, nawet w odległości pięciu metrów. Chociaż najgorsze są jego wyścigi, na które sobie pozwoli, jeżeli nie będzie na nim nikogo spełniającego zasadę szacunku. A gdy ktoś spróbuje go hamować, oj… to najgorsze, wtedy to już śmiało wydębuje nie zważając na nic. Za to jego dzikość całkowicie znika, gdy przychodzi teren samotny. Tylko on, jeździec i rozległa przestrzeń. Jest wtedy bardzo spokojny, rozluźnia się, a na szumy w trawie reaguje mniej więcej tak „JEDZEEEEEEEEEEEEEEEEEENIE?” z wielkim zachwytem w oczach i postawionymi w oczekiwaniu uszkami. Niestety dźwięk w trawie nigdy nie oznaczał dla niego jedzenia. Nie płoszy się, nie boi, spokojnie przejdzie obok pozostawionej samopas butelki. Grzecznie zmienia chody, nie wyrywa, gdy trzeba zwolnić z galopu do kłusa – nie robi problemów. Idealny koń na przejażdżkę dla uspokojenia i zjednoczenia z naturą.
OGÓLNIE O ZAWODACH
Parabellum uwielbia rywalizację i wręcz kocha pokazywać innym kto tutaj jest prawdziwym królem. W dodatku jest ambitnym sportowcem, który lubi się uczyć, zdobywać wiedzę i kopać innym tyłki. Brzmi jak idealny koń na zawody dla zmotywowanego jeźdźca. I w skokach i crossie tak faktycznie jest. Ale o tym później. Tak czy inaczej Parabellum uwielbia zawody. Ich aura potrafi doprowadzić do tego, że jest bardziej podenerwowany niż zwykle, ale gdy tylko przychodzi do samego starcia, koń się wycisza, skupia i z całego serca dąży do sukcesu – pierwszego miejsca.
ZACHOWANIE W PRZYCZEPCE
Nie wozimy go z innymi końmi. Przecież ten koleś nie może znieść faktu, że jakiś koń przez ułamek sekundy był przy jego boksie. Co dopiero gdyby miał jechać kilka godzin, z kimś oddalonym od niego o pięć centymetrów, nie przedzielony żadnymi kratami do sufitu, a jedynie niską ścianką. No przecież to by było podpisanie aktu własnego zgonu, swoich koni i jeźdźców. Nie ważne czy pakujemy koniowóz na zawody, czy też nie, Parabellum zawsze jedzie oddzielnie. Co do samotnej podróży to nie sprawia żadnych problemów i może sobie spokojnie sterczeć przez te kilka godzin i będzie bardzo grzecznym aniołkiem.
ZACHOWANIE NA ROZPRĘŻALNI
Nie ma szans zrobić z nim czegokolwiek na rozprężalni z innymi końmi. Oczywiście pracujemy nad tym, ale to nie jest szybki proces. Na dzień dzisiejszy Parabellum może na jednym maneżu przebywać z dwoma nieznajomymi końmi, o ile te trzymają dystans. To i tak nieźle, zważywszy na to jaką machiną destrukcji okazał się na jego pierwszym pobycie na rozprężalni. Także albo bierzemy go tam na sam początek, albo sam koniec, zawsze z czerwoną wstążką wogonie.
ZAWODY SKOKOWE
Parabellum to zdolny, ambitnie skaczący koń, który nie wyłamuje. Powtarzam, NIE WYŁAMUJE. W jego słowniku nie znajdziecie czegoś takiego. On skoczy z każdego zakrętu, z każdego najazdu, z każdego najbardziej spieprzonego podejścia do przeszkody. On skoczy, chociażby miał sobie nogi połamać, ale skoczy. Zawsze pędzi na przeszkodę z radośnie postawionymi uszkami, zawsze pewnie biegnie ku niej i z jeszcze większą pewnością przyspiesza, by się niesamowicie mocno wybić. On jest zaprogramowany do skoków, jego serce bije dla skoków. Zawsze wykonuje skoki z dużym zapasem, nie bojąc się, że trąci jakiś drąg. Nogi składa raz przed siebie, raz pod siebie, w zależności jak mu wygodnie. Ma bardzo mocne wybicie z zadu i z każdym tym jego skokiem idzie ogromna siła wybicia. Jeździec musi pilnować, by przypadkiem nie zostać przed przeszkodą, gdy koń już będzie za dwoma kolejnymi. Jest skupiony i uważny, mimo że może wydawać się, iż pędzi trochę na ślepo. Tak naprawdę myśli i kalkuluje, jak najlepiej najechać, jak wysoko skoczyć, jak się rozpędzić i jak wylądować. Pewnie i mocno skacze ciągłe, nie bojąc się i nie tracąc rytmu w ich środku. Nowych, dziwnych przeszkód także się nie boi. Jest bardzo sprytny i elastyczny, dzięki czemu robi ładne i pewne nawet najciaśniejsze zakręty, nie wypadając przy tym z rytmu.
ZAWODY CROSSOWE
Odważny, ambitny, wysoko skaczący, nie bojący się nowości i dziwnego kształtu przeszkód, z wielkimi chęciami do rozwoju i rywalizacji. Jednym słowem – to naprawdę świetny koń. W skokach nie wyłamuje nigdy, w próbie terenowej zdarza mu się to bardzo, bardzo rzadko, a gdy już czujesz, że coś jest nie tak, wystarczy mocno spiąć go łydkami i popchać na przeszkodę. Nie ma problemu z trasą wodną, ma bardzo silne nogi i mocne wybicie z zadu, więc skoki w wodzie czy z wody nie sprawiają mu większych trudności. Biegi pod górkę czy schodki nie są dla nim niczym strasznym na początku czy w środku trasy. Pod koniec może stracić trochę chęci i sił, będzie próbował zwolnić, lub nie oddać trudnego skoku. Ale wtedy też wystarczy mocniejsza łydka, trochę zapału i koń odzyska tych chęci, akurat na ukończenie trasy. Skoki w dół oddaje bez problemu i nie kwestionuje co może być pod nim. Po prostu skacze, nie przejmując się niczym. Za to nad coffinami musimy jeszcze trochę popracować. Niestety, gdy w połowie lotu nad dwiema hydrami, widzi między nimi dziurę, potrafi skrócić skok. Ale pracujemy nad tym i jest coraz lepiej.
ZAWODY UJEŻDŻENIOWE
Nie wychodzimy poza klasę L, ponieważ nie jest to koń stworzony do ujeżdżenia. Nawet jeżeli ma możliwości na więcej, nawet jeżeli mógłby, gdyby się tylko postarał, a mógłby, on po prostu nienawidzi tej dyscypliny. I jasne, moglibyśmy sami wpychać ją w niego i tym samym pchać dalej, ale on tak bardzo nie ma do niej zapału. Najlepiej jest, gdy program ujeżdżenia jest krótki, lub free style, wtedy łatwo go zająć na czas krótkiego występu i potrafi dać z siebie naprawdę dużo, w tym ładne, sprężyste ruchy, zebranie, a nawet ganaszowanie się, przyjemne dla oka przejścia, czy naprawdę niezłe poczucie rytmu i ładu w tym wszystkim. Wystarczy jednak, że coś trwa o kilka sekund za długo i cały program leci na łeb na szyję bo już się nie chce i trzeba wyciskać z siebie siódme poty, żeby utrzymać go w należytej pozycji aż do końca długiego przejazdu.
TRENINGI (17)
SKOKI
- Trening skokowy = wysokość skoku, Winter Mist >
- Trening skokowy = zwrotność, Winter Mist >
- Trening skokowy = trudność przeszkód, Winter Mist >
- Trening skokowy = szybkość, Winter Mist >
- Trening skokowy = wysokość skoku, Winter Mist >
- Trening skokowy = trudność przeszkód, Winter Mist >
- Trening skokowy = zwrotność, Winter Mist >
- Trening skokowy = szybkość, Winter Mist >
UJEŻDŻENIE